Читать книгу Niewierni онлайн
177 страница из 323
– Szkoda mojej krwi na taką sobakę niewierną – wymamrotał Czeczen.
– No dobrze… nie bądź taki zły… Zelimhanie Ahmedow.
– Ahmetow – poprawił po chwili Czeczen. – Naucz się, baranie!
– Posłuchaj, Zelimhanie Ahme… Ahmedow – zaczął niby po przyjacielsku Jagan, a Zaricki i Kosow stanęli w otwartych drzwiach. – Jesteś prawdziwy dżygit. Serio. Szanuję takich bojowników jak ty. – Czeczen podniósł głowę i spojrzał na niego podejrzliwie. – Masz prawo zginąć jak prawdziwy męczennik i jeżeli chcesz, to ci to załatwię…
– Co ty, Ruski, możesz o tym wiedzieć?
– Oj, spokojnie, szejku – odparł Jagan i zapytał: – Gdzie byłeś szesnastego lipca dwa tysiące pierwszego roku? – I nie czekając na odpowiedź, oznajmił: – To ja i moi chłopcy wybiliśmy wraże plemię Muhamedowa w górach. Świta ci coś?
Czeczen jakby wstrzymał oddech i trochę śmiesznie wysunął brodę do przodu. Dla Jagana było oczywiste, że doskonale wie, co się zdarzyło tego dnia. Starszy sierżant Andriej Trubow i smok poczuli się tak dobrze jak jeszcze nigdy dotąd.