Читать книгу Niewierni онлайн
175 страница из 323
– Sam się wal! – hardo odpowiedział Czeczen i znów splunął na podłogę.
– Co ty masz taki ślinotok, dżygit? Plujesz i plujesz. W domu też tak robisz? Plujesz na swoje klepisko? Wieprzowina jesteś niemyta islamska… źle skończysz!
Czeczen plunął mu teraz w twarz.
– Wiedziałem, że nie lubisz wieprzowiny – spokojnie powiedział Jagan i starł krwawą plwocinę z czoła. – Teraz ja na ciebie napluję, dobra? – Zaczął charczeć i chrząkać, zbierając ślinę, po czym wydął policzki i z całej siły splunął Czeczenowi w twarz. – Co… nie masz czym się wytrzeć? – zapytał złośliwie. – Obliż się.
– Chodź, coś mamy – oznajmił podnieconym głosem Zaricki, wchodząc do pokoju.
– Przepraszam pana na chwilkę. Zaraz wracam – odezwał się Jagan do Czeczena i wstał z krzesła.
Gdy tylko przestąpił próg sąsiedniego pokoju, zobaczył rozpromienionych Zarickiego i Kosowa.
– Mamy sporo szczęścia – zaczął Jura. – To Zelimhan Ahmetow!
– To znaczy… kto? – zapytał Jagan.
– Weteran z Budionnowska i organizator z Dubrowki…
– Niemożliwe! – wtrącił podniesionym głosem Jagan. – To po prostu wspaniale! Jednak jest sprawiedliwość na tym świecie!