Читать книгу Niewierni онлайн
183 страница из 323
Jakie życie jest przewrotne i niesprawiedliwe! – pomyślał Czeczen. W dwa tysiące pierwszym mogłem go zabić i dzisiaj nie byłoby tego całego cyrku.
Spojrzał za okno i doszedł do wniosku, że nie ma dobrego rozwiązania. Pozostało mu jedynie grać na czas. Muhamedow powinien się już zorientować, że coś się dzieje.
– Dobra, Ruski – odezwał się w końcu. – Potargujemy się?
– Mówiłem ci, że spieszymy się do domu i nie jesteśmy na kozim bazarze w jakimś jurcie, by się z tobą targować…
– Czego chcesz? – zapytał Ahmetow, próbując się uśmiechać.
Jagan od razu wyczuł, że Czeczen będzie kręcił, żeby zyskać na czasie. Wiedział też, że każda kolejna minuta spędzona w tym mieszkaniu przybliża ich do nieokreślonego, lecz jakże realnego niebezpieczeństwa. Taka była Czeczenia.
– Gdzie jest Muhamedow? – zapytał.
– Zacznijmy od czegoś lżejszego… Tak od razu chcesz wszystko wiedzieć?
– Jesteś niegrzeczny, capie. Śmierdzisz, szejtanie – spokojnie powtórzył Jagan i zamierzył się do ciosu. Czeczen odruchowo zasłonił się ręką. – Przypomnij sobie lipiec dwa tysiące pierwszego roku…