Читать книгу Niewierni онлайн
251 страница из 323
Poprawił broń w kaburze pod pachą, spojrzał na zegarek i pomyślał, że przejazd do Wiednia zajmie mu około dziewięciu, dziesięciu godzin. Na miejscu powinien być o świcie. Zdrzemnie się w samochodzie, a potem zajmie Abdulem.
Włączył płytę Cata Stevensa Remember, wyjechał ostrożnie z garażu, zamknął pilotem bramę i skierował się w stronę ulicy Słonecznej. Pojechał drogą numer 721 przez Magdalenkę, minął krajową siódemkę, potem Sękocin Stary i dotarł do ósemki, zwanej popularnie gierkówką.
Teraz już prosto do granicy – pomyślał z zadowoleniem, bo na ósemce ruch był niewielki i nie lubił jeździć drogą 721.
Jechał bardzo spokojnie. Nie spieszył się, bo i tak w Wiedniu powinien być dopiero rano. Z nadzwyczajną dokładnością przestrzegał ograniczeń prędkości i starał się niczym nie wyróżniać, by niepotrzebnie nie sprowokować policji, a co ważniejsze – nie stać się uczestnikiem jakiejkolwiek kolizji. Bo nawet zupełnie przypadkowe zdarzenie mogło być dla niego niebezpieczne. Dlatego przezornie zachowywał nawet dwukrotnie większy odstęp od poprzedzającego go samochodu.