Читать книгу Niewierni онлайн
255 страница из 323
Z trudem włączył się do ruchu, gdyż na tym odcinku drogi trwała przebudowa i tiry ciągnęły niemal jeden za drugim. W końcu udało mu się wpasować między dwie potężne ciężarówki.
Włączył stację RMF, ale akurat śpiewał Michael Jackson, więc natychmiast wyłączył. Nie wiadomo skąd poczuł coś w rodzaju wewnętrznej radości, nieuzasadnionej niczym konkretnym. Takiej zwyczajnej, która czasem nachodzi człowieka znienacka i pozwala oderwać się choć na chwilę od prozy codzienności. Czy to mogła być radość życia? – przeleciało mu przez myśl. I aż się uśmiechnął. Po chwili mimowolnie zaczął śpiewać piosenkę, która zawsze dodawała mu siły i pobudzała do działania nie mniej niż modlitwa pełna wiary w sens tego, co robił. Myślał czasem, jaka to szkoda, że tych słów nie darował światu Allah.
Here’s to you, Nicola and Bart,
Rest forever here in our hearts,
The last and final moment is yours,
That agony is your triumph.
Zwrotkę angielską śpiewał zawsze cicho, spokojnie, jakby chciał tylko zaznaczyć, że zaczyna, bo za chwilę będzie się działo coś ważnego.