Читать книгу Niewierni онлайн
267 страница из 323
Przecież stać go na nowe oprawki Versacego albo i lepsze – pomyślał z pewnym niesmakiem Popowski.
Próbował sobie przypomnieć, od kiedy zna Siemionowa. Nawet nie potrafił powiedzieć, czy ukończył on Akademię Andropowa przed nim, czy po nim, a przecież umiał to powiedzieć o każdym koledze. Nie mógł sobie również przypomnieć, skąd zna ten gest popychania palcem opadających okularów. Ani odkąd Siemionow jest naczelnikiem i właściwie dlaczego. Nie był też pewien, na którym piętrze jest jego wydział. Nie mógł powiedzieć, żeby wzbudzał w nim jakiekolwiek emocje, ale teraz poczuł się dziwnie, widząc Siemionowa, małego człowieczka prężącego się groteskowo przy drzwiach, będącego, jak mu się wydawało, jego całkowitym zaprzeczeniem. Przynajmniej fizycznym i estetycznym.
I w tym momencie dotarło do niego z jakąś niewytłumaczalną i olśniewającą siłą, że wewnątrz szarego garnituru musi jednak kryć się jakaś niezwykła postać, godna szacunku, skoro od niepamiętnych czasów pilnuje bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej z drugiej strony mapy i cieszy się zaufaniem generała. Od razu też widać było, że Siemionow nie może być z rodziny generała. Mitrochina – jeszcze, jeszcze, ale na pewno nie Lebiedzia.