Читать книгу Niewierni онлайн
291 страница из 323
W wielkim gabinecie generała armii Aleksandra Lebiedzia zaległa głucha cisza. Gdyby nie dźwiękoszczelne szkło w oknie, można byłoby usłyszeć odgłosy miasta. Michaiłowi wydawało się, jakby ostatnie słowa odbijały się od ścian i rykoszetem boleśnie go raziły. Patrzył na Lebiedzia i Siemionowa jak na zupełnie mu nieznane przezroczyste, szare kontury i myślał, że to jakiś absurdalny sen. Czuł w głowie ciężką próżnię i nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Wydawało mu się, że to trwa w nieskończoność. Gdy obudził go nienaturalnie spokojny głos Siemionowa, zdał sobie sprawę, że ta cisza trwała ledwie kilka sekund.
– Lee jeździ do Warszawy, profesor znika w Berlinie, do niczego się nie przyznaje i chce się poskarżyć, agent FSB widzi dokument poświęcony materiałowi wybuchowemu zwanemu pieszczotliwie „balonik” i trzeba się liczyć z groźbą wojny atomowej na Półwyspie Koreańskim… – Wania teatralnie zawiesił głos, a po chwili pierwszy raz się uśmiechnął. – Aż trudno uwierzyć, co? – dodał i wskazał palcem. – Teraz twoja kolej, podpułkowniku Popowski!