Читать книгу Afekt онлайн
51 страница из 145
– Może to nie był taki dobry pomysł – odezwał się Oryński.
– Co?
– Żeby spotykać się tutaj.
Joanna musiała przyznać mu rację. Chciała wbić szpilę Żelaznemu, zamiast tego sama się pokłuła. Trudno, jak tylko zobaczy tę marnotę, skupi się wyłącznie na tym, by tu i teraz zakończyć sprawę Halskiego. A potem zacznie formować KMK tak, by w końcu poczuć się tam jak w domu.
I by nie musieć dłużej znosić wywyższającego się Messera.
– Przysięgam, Zordon, ten skurwiel to ludzki odpowiednik Internet Explorera.
– Co? Żelazny?
– Nie – odparła Joanna i potrząsnęła głową, dopiero teraz orientując się, że nie zwerbalizowała wcześniejszej myśli. – Miałam na myśli Messera.
Kordian mruknął potwierdzająco.
– Tyle że Explorera już nie ma, Microsoft porzucił go w…
– Właśnie dlatego ta analogia jest trafiona.
– Tak bardzo cię wkurwił?
– Bardziej – odparła pod nosem, a potem odsunęła od siebie te myśli i spojrzała na Oryńskiego. – Ale ty niewiele mniej, Zordon.
– A co ja zrobiłem?
– Zełgałeś jak pies.
– Kiedy?
Położyła rękę na murku i kokieteryjnie się do niego nachyliła.