Читать книгу Afekt онлайн
53 страница из 145
– Zacznij od wyjaśnienia, jakim cudem to akurat ty reprezentujesz kobietę, która oskarża naszego klienta – rzuciła Joanna.
Artur wzruszył ramionami.
– Zgłosiła się do mnie.
– Więc to niby przypadek? – włączył się Kordian.
– Na to wygląda.
Chyłka i Oryński spojrzeli na siebie wymownie, a Żelazny postawił aktówkę przy murku.
– W Warszawie jest ponad trzy tysiące adwokatów – odparował Kordian. – Trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności.
– Wierzcie sobie, w co chcecie. Mnie na szczęście już nie musi to interesować.
– To zainteresuj się tym, co grozi twojej klientce za zniesławienie – poradziła Joanna.
Żelazny prychnął i upił łyk kawy.
– Nie wystąpicie na drogę karną – zauważył. – Jeśli w ogóle zdążycie podjąć jakieś działania, to na cywilnej, żeby wystąpić o zabezpieczenie roszczenia. I od razu wam podpowiem, że to strata czasu, bo kiedy sędzia usłyszy, co mam do powiedzenia, niczego wam nie da.
Żadne z prawników się nie odezwało. Na Emilii Plater długi rząd samochodów niespiesznie dojeżdżał do skrzyżowania, a na przystanku obok grupa ludzi właśnie wsiadała do autobusu zmierzającego w kierunku Świętokrzyskiej. Chyłka uwielbiała ten miejski gwar i zapach spalin wypełniający niewielką przestrzeń między gąszczem wieżowców.