Читать книгу Balsamistka онлайн
28 страница из 73
*
– Cóż, nie mam jeszcze nic gotowego, ale będę miała. Z pobieżnych informacji wiem, że policja jest zdania, że to jakieś porachunki i nie ma wątpliwości, że mordercą jest mężczyzna. Przemawia za tym skala zbrodni, okrucieństwo i to, że denatem jest facet. Ale jeszcze nie miałam spotkania z komendantem. – Monika Biel, zdając relację Robertowi, wpatrywała się w panoramę Poznania z okna pokoju na najwyższym piętrze hotelu Mercure. To osiem lat? – przemknęło jej przez głowę. Właściwie nie tak wiele, a jakby upłynęło całe życie. – Poza tym uważają, że gdyby miała zrobić to kobieta, to musiałaby mieć pomocników, bo sama nie udźwignęłaby i nie przytachała zwłok na tory. Facet ważył, nie przymierzając, grubo ponad osiemdziesiąt kilo.
– Kocham argumenty policji. A ty, co o tym sądzisz?
– Na razie nic. Badam, wącham. Nie wyrokuję od razu, jak policja.
– Cała ty. Brawo.
– Daj spokój. Najprawdopodobniej mordercą jest facet, ale nigdy nie ma pewności.
– Exactly.
– Robert?… Muszę iść na śniadanie.
– Tak wcześnie? Jeszcze nie ma siódmej.