Главная » Chodząc w Tatry читать онлайн | страница 10

Читать книгу Chodząc w Tatry онлайн

10 страница из 40

Doświadczyliśmy „bardziej” – z jednej strony siebie, z drugiej strony gór. Intensywność, moc, to, czego szukaliśmy i co nas tknęło, nie kończy tego przeżycia, to nie jest rodzaj przygody mijającej bez śladu. Kto bowiem usłyszał raz taką ciszę, ten zawsze już będzie nasłuchiwał, a kogo „bardziej” wyrwało już z oczywistości jednego kształtu, ten nie wrośnie w żaden solidny kształt. Solista po tym przeżyciu wraca do nizinnego życia. W zgiełku, w potopie rzeczy, w ludzkim spienionym oceanie będzie milczał, bo jego opowieść byłaby tu kompletnie absurdalna. Tutaj „bardziej” znaczy więcej i daje się policzyć, cisza jest brakiem, a samo „jest” nic nie skrywa ani nie odsłania. Przy pierwszej sposobności ruszy w góry – solo, usłyszeć to „jest” i je potwierdzić, raz jeszcze przeżyć. I może kiedyś nie wróci.

Samotnik, a więc ryzykant, dziwak, trochę podejrzana figura. To jedno tylko zrobił dla nizinnego społeczeństwa – potwierdził, że po Tatrach samotnie się nie chodzi. Z pewnej perspektywy tylko to ma sens. To nie jest raczej tatrzańska perspektywa. Na pewno nie.

Правообладателям