Читать книгу Chodząc w Tatry онлайн
16 страница из 40
Gorzej ze starszymi. To, co robią, nie jest poważne. Jakby nie wyrośli z krótkich majtek, jakby nie pojmowali swego wieku i płynących z niego konsekwencji. Nie godzą się na swój czas, może zatem chodzi im o trwanie, to mają za swój cel. Trwanie – jak pisze Zygmunt Bauman – to kategoria, która „wartość nieprzerwanie posiada. Notowania jej na wszystkich liczących się giełdach stale i niepohamowanie rosną. I znów trudno się ludziom dziwić. Jak to Georg Simmel wyłuszczył, wartość mierzy się wysiłkiem jej zdobywania, tym, jak wielu wyrzeczeń wymaga jej zdobycie – a trwanie wymaga dziś nie lada wysiłku i poświęceń; wyrzekania się coraz to nowych radości życia, pozbywania się szkodliwych ponoć dla sprawności ciała, choć miłych sercu, nawyków, odmawiania sobie smakowitych kęsków, umartwiania się codziennymi dozami joggingu czy zadawania sobie tortur w fitness clubach. Klienci fitness clubów są być może współczesnymi odpowiednikami średniowiecznych samobiczowników, ale jeśli tamtym dawnym szło o to, by się wznieść ponad ułomny i przeraźliwie krótki żywot cielesny, świecki – ci dzisiejsi pragną przedłużyć szansę rozkoszowania się tym, co życie cielesne, świeckie ma do zaoferowania i co może jeszcze w przyszłości zaoferować”.