Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
6 страница из 110
Stanęli wobec strasznego dylematu, a on był wystarczająco dużym chłopcem, żeby to rozumieć: jeśli zostaną tam, gdzie stoją, mewy nie odważą się zbliżyć, ale nie przylecą też ptasi rodzice i kacze jaja się wyziębią, przez co znajdujące się w nich zarodki obumrą, jeśli jednak on i jego dziadek odejdą, kaczki w końcu wrócą wysiadywać jaja, ale też istnieje ryzyko, że wcześniej mewy zaatakują niechronione gniazdo. Ostatecznie dziadek zadecydował, że powinni ruszyć dalej swoją drogą, zostawili więc gniazdo, idąc niemal tyłem i z nadzieją wypatrując, czy spłoszone kaczki wracają, by ocalić swoje przyszłe potomstwo. Edredony jednak się nie pojawiły, przynajmniej dopóki nie stracili z oczu ich gniazda. Helgi nigdy się nie dowiedział, co nastąpiło potem.
Teraz jednak, w zimie, żadnych jajek nie było. Puchu też nie. Dawno został zebrany, oczyszczony, wepchnięty do kołder i sprzedany zamożnym obcokrajowcom.
Kolejne mocne popchnięcie z tyłu uświadomiło Helgiemu, że przestał iść, powoli więc ruszył przed siebie po ścieżce wijącej się w górę zbocza. Niedługo później usłyszał polecenie, że ma się zatrzymać.