Читать книгу Śpiewaczka онлайн
11 страница из 80
Nie odpowiedziała. Jej myśli na chwilę się rozproszyły. Kruger najwyraźniej odczytał to jako wyraz wahania.
– Bardzo proszę przyjąć zaproszenie – nalegał. – Pogawędzimy sobie, a przy okazji poczęstuję panią wybornym francuskim koniakiem.
– Chętnie odwiedzę pana w domu, no i z radością przejrzę te listy. To naprawdę niezwykła okazja, ale nie chcę sprawiać panu kłopotu – odparła, licząc, że za chwilę jej kurtuazyjne obawy zostaną rozwiane.
– Ale jakiego kłopotu? Pani Elizo, jakiego kłopotu? Te listy muszą żyć! Muszą być czytane. Nie można ich zamknąć w szkatule i przechowywać. Proszę nie dać się namawiać. A poza tym chętnie pokażę pani, jak mieszkam. Jeśli pani nie pija koniaku, to zaproponuję angielską herbatę. Chociaż musi pani wiedzieć, że koniak w niewielkich ilościach ma działanie dobroczynne, uzdrawiające, więc od czasu do czasu nie omieszkam wypić lampeczki. Nie żebym pił często, broń Boże, proszę nie myśleć, że jestem jakimś pijaczyną – roześmiał się jowialnie.
– Wcale tak nie myślę. Z przyjemnością pana odwiedzę. To ciekawe, co pan mówi o koniaku, ja się zupełnie nie znam na alkoholach.