Читать книгу Śpiewaczka онлайн
28 страница из 80
– Ile razy była pani w mieszkaniu Witolda Krugera?
– Raz.
– Czy spotykaliście się w innych miejscach? Kawiarniach, pubach, u pani?
– Nie, jedynie w antykwariacie. Wpadałam tam czasem po drodze do pracy. Pan Kruger to był miły człowiek, gawędziarz. Opowiadał o swoich zbiorach. Naprawdę miał dużą wiedzę. Lubiłam z nim rozmawiać, to wszystko.
– Czy łączyły was relacje intymne?
– Ależ skąd! Był ode mnie jakieś dwadzieścia lat starszy.
– Rozumiem. – Zakliczyńska odwróciła się w stronę drukarki, która zazgrzytała i wyrzuciła kilka kartek. Prokurator chwyciła je, po czym spytała podejrzaną: – A czy wiadomo pani coś na temat wrogów Witolda Krugera? Czy mówił, że ktoś mu groził albo coś podobnego?
– Nie, nigdy. Mówił mi, że za kilka dni leci do Włoch, miał tam odwiedzić przyjaciół, ale nie dopytywałam, o kogo chodzi. Wie pani, ja nie jestem z tych, co dopytują, jeśli ktoś sam nie powie.
Prokurator położyła na biurku wydrukowane pismo, podpisała je i przystawiła pieczęć.
– Proszę się z tym zapoznać – poleciła. – W związku z prowadzonym postępowaniem stawiam pani zarzut z artykułu sto czterdzieści osiem, paragraf pierwszy Kodeksu karnego, to jest zarzut zabójstwa. Będę wnioskować do sądu o tymczasowe aresztowanie pani, na razie na okres trzech miesięcy. Jeszcze dziś zostanie pani przewieziona na posiedzenie sądu. W razie ujawnienia dowodów świadczących na pani korzyść decyzje będą podejmowane na bieżąco. Jak widzę, ma pani już adwokata.