Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
23 страница из 108
Z podajnika wiszącego na ścianie obok drzwi każdy z detektywów wyjął parę niebieskich lateksowych rękawiczek. Jeszcze przed otwarciem torebki foliowej obaj zauważyli, że skórzana oprawa jest grubsza niż w zwykłym notatniku. Zarówno z przodu, jak i z tyłu okładki nie było żadnych zdobień, napisów, tłoczeń ani innych znaków. Zauważyli również, że notatnik jest nietypowo ciężki, choć mógł mieć ze sto dwadzieścia kartek albo niewiele więcej. Patrząc z boku, odkryli, że kartki nie są ułożone równo, ale większość jest pomarszczona, jakby zamokły albo coś między nimi tkwiło.
Detektywi stanęli po obu stronach biurka, a Hunter wyjął notatnik z torebki na dowody, po czym położył go na blacie i otworzył. Wbrew temu, czego mógłby się spodziewać po typowym pamiętniku, na pierwszej stronie nie znalazł danych właściciela. Po wewnętrznej stronie okładki również. Żadnego nazwiska, adresu, numeru telefonu, mejla… niczego.
Wpis na pierwszej stronie także różnił się od tych, które można znaleźć w typowych pamiętnikach. Nie był opatrzony datą czy jakąkolwiek inną informacją odnośnie do czasu powstania. Nie miał również odstępów ani akapitów. Słowa układające się w ciasne linijki tworzyły zbity blok tekstu, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Dobrze przynajmniej, że autor przestrzegał zasad interpunkcji, dzięki czemu dało się oddzielić poszczególne myśli i zrozumieć przekaz. Pisał czarnym tuszem, a tam, gdzie się pomylił, przekreślał słowa albo całe zdania prostą linią. Nie bawił się w używanie korektora, gumki czy żyletki. Miał pochyłe pismo, które wyglądało całkiem schludnie. Słowa układały się w idealnie równe rzędy, co zaimponowało Hunterowi, zwłaszcza że kartki nie były liniowane. Pamiętnik nie mógł być stary, w każdym razie nie na tyle, aby papier zdążył pożółknąć.