Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
24 страница из 108
Hunter położył dłoń na ręce Garcii, który właśnie sięgał po dziennik, żeby go przekartkować. Spojrzał na pierwszą linijkę tekstu i zaczął czytać.
Nazywała się Elizabeth Gibbs. Urodzona 22 października 1994 roku. Nie żeby mnie obchodziło, jak się nazywały, kim były i jak wyglądało ich życie. Tyle się ich przewinęło, że są już tylko pustymi twarzami, które nikną w mroku. Jedna przeistacza się w drugą, która też ustąpi miejsca kolejnej… i tak w kółko. Ten korowód nie ma końca. Ale moja pamięć już nie jest taka dobra. Zawodzi mnie. Zapominam wiele rzeczy i zdarza mi się to coraz częściej. To jeden z powodów, dla których zdecydowałem się na prowadzenie tego dziennika. Drugi to poczucie pewności. Powinienem był zacząć te zapiski już dawno, kiedy pierwszy raz usłyszałem głosy, ale lepiej późno niż wcale. Próbowałem zapamiętywać fakty, szczegóły minionych wydarzeń, jednak moja pamięć szwankuje coraz bardziej i nie mam co liczyć na poprawę. Po raz kolejny głosy bardzo szczegółowo opisały obiekt. Kobieta. Minimalny wzrost: metr siedemdziesiąt. Włosy: czarne, długie, proste. Oczy: ciemne. Waga: nie więcej niż siedemdziesiąt pięć kilogramów. Rasa: biała. Potrzebowałem tylko pięciu dni, żeby taką znaleźć. To nie było trudne. Tak długo krążyłem za nią po mieście, aż w końcu nadarzyła się okazja i mogłem ją zdjąć. Czas: 3 lutego 2018 roku, godzina 19.30. Miejsce: parking przed Albertsons, Rosecrans Avenue, La Mirada. Zdjęcie: wykonane tej samej nocy kilka godzin po porwaniu.