Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
32 страница из 123
– Po diabła mi kucharka? Do krojenia chleba?
– Nic się nie bój. Spać będzie u mnie. W kącie, za zasłonką.
– Paszo, czyś ty zwariowała? – rzucił już tylko w ślad za nią.
Powiadomiwszy go o ostatnich zmianach w gospodarstwie, Pasza ruszyła zdecydowanie przez długi korytarz niczym rzeczna barka, mijając kolejne drzwi sąsiadów z komunałki.
Kobieta wróciła po chwili z gorącą herbatą. Na pierwszy rzut oka: pochodzenie wiejskie. Twarz chuda, smagła, poorana głębokimi zmarszczkami. W Leningradzie nie zaznasz tyle słońca przez całe życie. Ręka trzymająca talerz była solidna, szorstka. Leżały na nim kromki chleba. Zajcew zdążył się do końca ubrać. Włożył nawet marynarkę. Kobieta w milczeniu postawiła wszystko na stole. Specjalnie starała się nie patrzeć na chleb i herbatę.
– Nie jedliście śniadania? – domyślił się Zajcew.
Kobieta wciąż uciekała spojrzeniem. Wymamrotała: „Nie jesteśmy głodni”. I się wymknęła.
– Jak się nazywacie? – zapytał jeszcze Zajcew. Ale słowa odbiły się od zamkniętych w pośpiechu drzwi.