Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
29 страница из 123
– No wieśniak z ciebie, Wasiu. Mówię, że wieśniak. Nie masz w sobie pasji. Takie ciepłe kluchy. Ani z ciebie gracz, ani romantyk – trajkotał Samojłow zgodnie ze swoim zwyczajem. Ale Zajcew poczuł różnicę. Od pewnego czasu towarzysz żartował z nim tak, jakby tylko odgrywał Samojłowa, który trajkocze. Szklana ściana między nimi nie miała ani jednego pęknięcia. I nagle dziś przemówił w cieplejszym tonie. Stał się naturalny, ściana zniknęła. Utkwił marzycielskie spojrzenie w jednym punkcie.
– Pierniczek – kontynuował. – Kto go raz zobaczył, nie mógł zapomnieć. Jak on pędził. Jak wzlatywał. Napięty jak struna. Kopyta cięły powietrze jak nożyce. Wyprzedzał o głowę, potem o pół długości, potem o całą. I głowę tylko pochylał tak, że…
– Zobaczcie go, jaki poeta. Denis Dawydow, piewca husarii.
– Co?
– Śmo.
Samojłow się nadąsał. Spojrzał na ciało.
– A ten tutaj? W jego przypadku wszystko wiadomo. Kiedy Pierniczek fiknął, ten siup i wypadł z powozu. Uderzył o burtę. Chrup i po towarzyszu Perłowym. I tyle. Czemu znowu patrzysz tymi rybimi oczkami? Biegły mówi, że złamanie u podstawy czaszki, uraz głowy, liczne uszkodzenia… Można zabierać?