Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
28 страница из 123
Ostatnie zdanie jasno wskazywało, że zeznania Jakowa Iwanowicza Butowicza najpewniej nigdy nie zainteresują wydziału śledczego.
Nie zważając na protesty, milicjant pociągnął za sobą tłuścioszka. Dobiegało ich: „On jest niepowtarzalny! Jego szkielet trzeba starannie wymierzyć i zabezpieczyć na potrzeby dalszej selekcji!…”.
Samojłow prychnął:
– Szkielet, aha. Już biegnę. Zamęczą nas ci miejscy wariaci. I każdy oczywiście ma swój…
– Czy wiadomo już, kto to? – przerwał mu Zajcew. Wskazał podbródkiem ciało.
– No a kto – zdziwił się Samojłow. – Leonid Perłowy.
Zajcew parsknął.
– Naprawdę Perłowy? Przestań! To brzmi jak nazwisko gwiazdy miejskich kabaretów. A przed osiemnastym rokiem to pewnie był jakiś Dupkin. Albo Kozuchow.
– Wieśniak z ciebie, Wasiu. Perłowy był gwiazdą, kiedy ty jeszcze biegałeś po domu w pieluchach. To jeździec najwyższej klasy. Trener, instruktor wojskowych Wyższych Kursów Kawaleryjskich, między innymi. A nie jakiś byle kto.
– Tylko że z tego, co widzę, śmierć konia smuci wszystkich dużo bardziej. – Zajcew wskazał w kierunku tłumu, który wciąż jeszcze otaczał martwego kłusaka.