Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
40 страница из 123
ssss1
Trzeba było biec w trzech kierunkach naraz. Rozbity powóz znajdował się na hipodromie. Martwy koń leżał w chłodni Instytutu Weterynaryjnego. Trzeci z celów był najbliżej – wystarczyło przejść korytarzem do gabinetu, w którym urzędował Jurka Smiekałow. A ściśle mówiąc, brygada zajmująca się hazardzistami, melinami i temu podobną hałastrą. Zajcew zastanawiał się przez chwilę, od czego zacząć. I z trzech rzeczy wybrał czwartą.
– Byliście umówieni? – Spod fikusa dobiegło piśnięcie sekretarki, która z powodu zbyt wąskiej spódnicy nie zdążyła wyskoczyć zza biurka i powstrzymać interesanta.
– A jakże – odpowiedział Zajcew sumiennie, nie zwalniając. Zapukał dla zachowania pozorów i od razu otworzył drzwi do gabinetu Koptielcewa.
Szef był sam. Podniósł głowę znad biurka. Zajcew dostrzegł w nim momentalną zmianę: coś w rodzaju lekkiego paraliżu, który ściął mu twarz w przyjaznym grymasie. Koptielcew niewątpliwie nie ucieszył się z jego wizyty. Zajcew nieproszony usiadł naprzeciwko. Rozpromienił się na widok szefa. Patrząc z boku, można było uznać, że rozmawiają ze sobą dwaj dobrzy towarzysze.