Читать книгу Niewierni онлайн
124 страница из 323
Wydawało się, że to nie ujęcie Safira, lecz oczekiwane przez kierownictwo państwa powołanie zespołu będzie prawdziwym wkładem AW w walkę z międzynarodowym terroryzmem. I tego właśnie Konrad nie mógł zrozumieć. Podejrzewał oczywiście, co może się za tym kryć, ale ta myśl była tak irracjonalna, że nie mogła się przebić przez jego zawodową prostolinijność.
Najgorsza była jednak trzecia część spotkania. Bo o ile dwie pierwsze mieściły się w schemacie dysfunkcji zawodowych, o tyle ostatnia dotykała Konrada osobiście. Po raz kolejny zreferował szefowi sytuację Sary i Wydziału Q w związku z prowadzonym dochodzeniem w sprawie Travisa. Wskazywał, że nie może być tak, by trup w szafie generała Pęka niszczył – przy pomocy dyżurnych prokuratorów – najlepszych oficerów.
Początkowo, jak zawsze do tej pory, szef zadeklarował solidarność, pomoc i wszystko, co mieściło się w jego możliwościach. Tym razem jednak zrobił poważny błąd. Wyraził współczucie. Słowo to, wzmocnione bezbarwnym spojrzeniem, było dla Konrada wręcz krwawo czytelne, bo oznaczało, że szefowi jest obojętne, co się dalej stanie, i że nie zamierza angażować się w sprawę.