Читать книгу Niewierni онлайн
119 страница из 323
– Nie rób głupstw – wyszeptał Gruzow. – Schowaj to, bo nie wyjedziemy z Groznego żywi…
– Wy kto? – zapytał twardo po rosyjsku z kaukaskim akcentem pierwszy motocyklista. – Czego tu?
– Daj porozmawiać, przyjacielu! – zaczął Gruzow pojednawczo.
Drugi motocyklista przejechał parę metrów dalej i stanął przed samochodem, najwyraźniej schodząc z możliwej linii strzału.
Zanim Gruzow zdążył otworzyć drzwi samochodu, obaj motocykliści błyskawicznie rozpięli kurtki i sprawnym ruchem wyjęli pistolety.
Mimo że było już ciemno, Jagan dostrzegł, że Czeczeni mają wypasione, najnowsze dziewięciomilimetrowe skorpiony model 91, i od razu pomyślał, że coś jest nie w porządku ze sprawiedliwością na świecie, a w każdym razie sporo jest na tym polu do zrobienia, przynajmniej w Rosji.
– Nooo… Ruski, tylko bez numerów! – krzyknął ten, który stał z przodu. – Bo będziemy strzelać!
– Nie chcemy kłopotów. Jesteśmy z Federalnej Służby Bezpieczeństwa. – Gruzow wysiadł z samochodu i podniósł ręce. – Teraz sięgnę do kieszeni po legitymację, dobrze? – I zaczął powoli opuszczać jedną rękę.