Читать книгу Niewierni онлайн
159 страница из 323
Nie chciał jego pomocy i sprawnie sam przygotował sobie łóżko. Karol położył się na tapczanie w kuchni przy szeroko otwartym oknie.
Zaczynało już świtać. Nie mógł zasnąć, tak był pobudzony rozmową z profesorem, którego spokojny oddech dochodził z głębi małego mieszkania.
Po cichu wszedł do pokoju Ahmeda i sięgnął po pierwszą z brzegu książkę. Były to wiersze Hawiego. Przez moment się zawahał, bo nie był pewien, czy jest w nastroju na arabską poezję. Uznał jednak, że to dobry wybór, bo dawno nie czytał wierszy. Kiedy już stamtąd wychodził, dostrzegł na krawędzi inkrustowanego stolika, obok fotela profesora, złożoną na pół, trochę pomiętą białą karteczkę. Zatrzymał się niepewny tego, o czym pomyślał. W końcu wyciągnął rękę, która jakby wbrew jego woli wzięła kartkę.
Położył się na łóżku. Zaczął obserwować jaśniejące niebo. Po chwili podniósł się i wsunął kartkę do książki Hawiego.
Przez cały wieczór pamiętał, że musi porozmawiać z profesorem o Zuzie. Był na to przygotowany i potrzebował tego. Może nawet bardziej niż rozmowy o Sajedzie. Odkąd jednak zapytał Ahmeda, czy kochał jego matkę, nie było już miejsca na rozmowę o innej kobiecie.