Читать книгу Niewierni онлайн
154 страница из 323
Działo się to tak szybko, że poczuł niepokój. Profesora widział takim po raz pierwszy. Jego oblicze, zawsze pełne spokoju i zadumy, wydawało się potwierdzeniem mądrości i wiary, jeszcze silniejszym, odkąd został okaleczony. Że jego uśmiech nabrał gorzkiego wyrazu, to było oczywiste, ale Safir nigdy nie zauważył, by profesor się bał.
Zrobiło mu się smutno. Ogarnęło go zakłopotanie. Ahmed wyglądał, jakby prosił o pomoc, a to było przecież niemożliwe. To on przyjeżdżał do niego po radę i naukę. Wydawało się, że profesor stracił na moment orientację, jakby nie wiedział, gdzie jest, co się dzieje.
Karol dotknął czołem dłoni starego człowieka i poczuł, jak wypełnia go ciepło spokoju i pewności siebie. To był właśnie ten magiczny związek, jaki łączył Braci Czystości, ich niezłomna siła i nadzieja. Związek między nim, Safirem as-Salamem, dai-kabirem, uczniem, a jego imamem, profesorem Ahmedem al-Husajnem. To było tak, jakby dotykając go czołem, przejmował na siebie wszystkie jego ludzkie słabości, jakich nie może przecież mieć Szajch al-Dżabal.