Главная » Niewierni читать онлайн | страница 236

Читать книгу Niewierni онлайн

236 страница из 323

Wyciągnął rękę na przywitanie.

Popowski poczuł twardą dłoń. Od razu było widać, że nie jest to jakaś ślamazara z Jasieniewa, tylko prawdziwy mężczyzna. Wydawało się nawet, że w tym uścisku Trubow przekazał mu pełną informację, że jest kimś wyjątkowym, nawet niebezpiecznym, i dobrze mieć kogoś takiego za przyjaciela.

Do Popowskiego dotarło, że ktoś taki nie może przychodzić z jakimś głupstwem. Sierżant zrobił jeszcze większe wrażenie, gdy bez słowa wskazał palcem na jego rozporek.

Tak naprawdę jednak gapiostwo Popowskiego wcale Trubowa nie obchodziło, bo miał do niego ważną, bardzo osobistą sprawę, więc wszedł głębiej do mieszkania i od razu trafił do salonu. Usiadł na brzegu dużego skórzanego narożnika i beznamiętnie zaczął lustrować pokój.

Popowski, wchodząc za nim, zapalił światło i wtedy Trubow ujrzał na przeciwległej ścianie potężny bizantyjski kredens. Tak wysoki, że aż dotykał sufitu, choć mieszkanie nie było niskie. Przeplatany odcieniami złota, intarsjowany mahoniem i hebanem, barwionym kryształem. Opierał się na pięciu mosiężnych sfinksach, a na obu górnych rogach widniały dziwaczne stwory: na poły węże, na poły kobiety o uroczo wysuniętych do przodu nagich piersiach. Kredens był zdobiony, rzeźbiony i tak bił w oczy wszelakim bogactwem, że Trubow po raz pierwszy w życiu otworzył z zachwytu usta i stracił głos. Nie wiedział, czy jest w cerkwi, czy w Ermitażu. Zdawało mu się, że odczuwa obecność jakiegoś nadprzyrodzonego zjawiska, więc gotów był nawet uklęknąć, gdyby ktoś mu powiedział jak. Nigdy czegoś tak pięknego w cerkwi nie widział, więc nabrał dla podpułkownika Popowskiego szczególnego szacunku.

Правообладателям