Читать книгу Niewierni онлайн
237 страница из 323
To jest rosyjski, nadzwyczaj rosyjski dom – uznał od razu. A kredens wart ze trzy mercedesy – pomyślał – może nawet cztery!
– Podoba ci się? – usłyszał, ale dopiero po sekundzie dotarło do niego, że Popowski stoi w drzwiach.
– Bardzo – odpowiedział Trubow z pewnym ociąganiem, ale zgodnie z prawdą. – Jak w cerkwi na Kremlu… albo jeszcze lepiej! Co to jest?
– Kredens.
– Piękne cycki! – Wskazał głową na rzeźbę. – Szkoda, że nie mają cipek… gdzieś już takie widziałem…
– To chimery… albo raczej echidny – wyjaśnił Popowski.
– Musi być bardzo drogi!
– Wart niezły samochód.
– Mercedesa? Lexusa… jednego?
– Volkswagena golfa… nowego – odparł Popowski.
– Niemożliwe! – rzucił Trubow, autentycznie zaskoczony. Z niedowierzaniem pokręcił głową i pomyślał, że też mógłby kupić sobie taki mebel.
– Napijesz się czegoś? – zapytał Popowski i otworzył drzwiczki w kredensie.
Trubow wstał i podszedł bliżej. Wewnątrz stał rząd dyskretnie oświetlonych różnokolorowych butelek, ale tylko kilka było mu znajomych. Nigdy nie widział czegoś tak pięknego, nawet na filmach. Jeżeli jakiś oficer wywiadu może sobie pozwolić na coś takiego, taki kredens i barek, to co dopiero ma jakiś Abramowicz! I nagle dotarło do niego, że są też inne piękne rzeczy w życiu, nie tylko robienie porządków na Kaukazie.