Читать книгу Niewierni онлайн
284 страница из 323
– Z parkingu dla VIP-ów na lotnisku Okęcie wyjechały trzy jednakowe mercedesy na niebieskich numerach dyplomatycznych – ciągnął Siemionow z coraz większym przejęciem. – Nasi ludzie mieli nie lada kłopot, żeby ustalić, kto wsiadł do którego, a szczególnie gdzie jest Lee. Natychmiast przekazali informację do Bobriukowa i numer rejestracyjny samochodu Koreańczyka. Kolumna ruszyła z lotniska w kierunku miasta…
– Ulicą Żwirki i Wigury… – wtrącił z satysfakcją Misza. – Lotnisko jest bardzo blisko centrum…
– No więc właśnie… – ciągnął Wania, jakby był w transie. – Trzy mercedesy pojechały do centrum miasta, ale korek był spory i nasi ludzie swobodnie mogli je śledzić. W pewnym momencie zauważyli, że samochód Lee wyraźnie odbił od kolumny i skręcił w jakąś ulicę. Kiedy się zatrzymał, szybko wysiadł z niego generał z teczką i jego dwóch ochroniarzy. Nasza obserwacja ustaliła, że udali się do pobliskiego hotelu Marriott…
– W Alejach Jerozolimskich… w Warszawie jest tylko jeden.
– Na dojściu kontrolowali się, jakby ich obsiadło stado pszczół, i najwyraźniej chcieli być na sto procent pewni, że są czyści. Wyglądali ponoć komicznie. – Przerwał na moment, jakby zbierał myśli. – Nasi ustalili, że wjechali na dwudzieste trzecie piętro. I nic więcej. Po jakichś trzech godzinach wyszli, jakby czymś mocno zdenerwowani, pospiesznie wsiedli do hotelowej taksówki i odjechali. Próbowaliśmy jechać za nimi, ale nasi szybko ich zgubili.