Читать книгу 1793 онлайн
7 страница из 127
– Było zanurzone w mule i obróciło się na drugą stronę.
W pobliżu jeziora kamienna droga przechodzi w błotnistą dróżkę. Cardell od dawna nie odwiedzał tych stron, bo nie miał tu nic do załatwienia, ale szybko zauważył, że niewiele się tu zmieniło. Z planów oczyszczenia brzegów i pobudowania na tych terenach browarów nic nie wyszło. Trudno się dziwić: przecież zarówno Sztokholm, jak i całe państwo znalazły się na skraju bankructwa. Wie o tym nie tylko on, lecz także wielu innych ludzi, którzy próbują związać koniec z końcem, łatając dziury w domowym budżecie dochodami pochodzącymi z wszelkich możliwych źródeł. Na pustych terenach wokół jeziora pobudowano manufaktury. Odpady z warsztatów trafiają więc prosto do wody, a zagroda z desek przeznaczona na odchody jest przepełniona i prawie nikt z niej nie korzysta. Cardell rzuca wiązkę soczystych przekleństw. Obcasem buta ryje bruzdę w błocie i wymachuje rękami, żeby nie stracić równowagi.
– I co z tego, że jakaś krowa przestraszyła się widoku swojego martwego kamrata? Dobrze wiecie, że to rzeźnik wyrzuca do jeziora wszystkie odpady. Obudziliście mnie, żeby mi pokazać mostek cielęcy czy kręgosłup świni?