Главная » Kara to nie wszystko читать онлайн | страница 16

Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн

16 страница из 63

Wstała, poruszała się ostrożnie, bo jej ciało wciąż było na nieświadomym poziomie karmione myślą, że tutaj wprost na podłodze, w kokonie z kołdry może polegiwać Kasia. Zapaliła światło: wąska przestrzeń taniego dywanu, który prosił się o odkurzanie. Nadkomisarz Anna Wilk już nie zaśnie. Pora na to, aby zaparzyć kawę, wziąć prysznic i przebimbać czas pozostały do służby, oglądając pornochy na tablecie albo czytając płaczliwe wpisy na kobiecych forach, przez które ma, kurwa, tyle pracy. Nie żeby mężczyźni byli lepsi, niewiniątka – te skurwiele nie dawały jej żyć ani dniami, ani nocami. A jeśli którykolwiek z nich – policjant, prokurator, kochanek, syn, ojciec, przechodzień – nazwałby ją Anią albo spódnicą (jak zwyczajowo nazywano gliniarki), zabiłaby gnoja, tak prędko, że nie dostrzegłby nawet, że umiera.

Tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej, w małym białym domku w podmiejskim siole dla nowobogackich, Kasia też nie mogła spać. Rękami, które jeszcze nie drżały, zwijała skręta. Wcześniej posypała gównianej jakości trawę pokruszonym przeterminowanym oksykodonem, który znalazła w łazienkowej apteczce obok zaśniedziałych cążek do paznokci. Apteczka była w łazience, w której obecnie Kasia rezydowała. W zasadzie nie była to łazienka, a raczej krzyżówka pomieszczenia z wielką pralką, małą kabiną prysznicową i składzikiem na szczotki, którego jedne drzwi – drewniane i ciężkie, ze sztabą – wychodziły wprost na ogród. Drugie zaś – do sypialni z balkonowym przeszkleniem otwierającym się na brukowany podjazd. Obok był – o stopień wyżej – nieużywany gabinecik i dopiero potem drzwi, z których wychodziło się na rodzinny parter, w pierwszej kolejności reprezentowany przez kibelek, a w drugiej przez wielką szafę regałową wypełnioną od góry do dołu kompletami naczyń. Topografia domu była bardzo ważna, a przynajmniej taka wydawała się Kasi. Ewa umieściła ją w czymś, co nie było niczym innym jak dobudówką. Miejscem, do którego zsyła się niewiernego męża, aby go pognębić, ale jednocześnie mieć w zasięgu krzyku. Miejscem, które może zajmować siostra narkomanka – niby przyjęta do rodziny, a jednak na pewnych warunkach… Kasia wsłuchała się w trzeszczącą jarzeniówkę: u Anny nigdy nie pozwoliłaby sobie na jaranie i nie dlatego, że tamta była policjantką. U Anny wszystko było dziwne, ale do tamtego M-3 hipokryzja nie miała dostępu. A tutaj hipokryzja po prostu dusiła. Dusiła wszystkich – dwie małoletnie córki, męża ciągle poza domem, a nawet Ewę, która próbowała zerwać z nią niby z nałogiem.

Правообладателям