Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
56 страница из 63
5. Motyw cierpienia
W oknach założone były grube papierowe rolety. W kolorze szkarłatu. Nie było stolika nocnego, tylko taboret używany jak stolik. Poza tym mieszkanie takie samo jak tysiąca innych kawalerów w Warszawie. Szerokie łóżko z dobrym materacem. Wąska komoda. Niewielka, ale wysoka szafa. Wyblakła żółć na ścianach. Tu i wszędzie indziej meble z sieciówki, która stała się synonimem nowoczesności i awansu społecznego. Linia srebrna sosna, nawet jeśli chodziło tylko o okleinę. Anna westchnęła, rozłożyła ręce szerzej na materacu i wypięła do góry pośladki. Poczuła, że Sławek muska jej grzbiet, a potem wciska kciuk w waginę i przekręca. Nie musiał sprawdzać… Teraz gmerał przy swoim członku, jakby sprawdzając, czy dobrze wypełnia prezerwatywę, a przecież Anna wiedziała, że ma zły charakter, ale pięknego, dorodnego chuja.
– Nie – zaprotestowała, kiedy złapał ją mocno i przekręcił na plecy. Nie lubiła uprawiać seksu w ten sposób. Twarzą w twarz. Czuła, że to kolejna zgrywa: a teraz pobawimy się w kochanie. Kiedy splótł palce dłoni z jej palcami, już wiedziała, że po raz kolejny oglądał film Woody’ego Allena Vicky Cristina Barcelona. Teraz będzie udawał, że jest Bardemem posuwającym wzruszoną i zachwyconą Scarlett Johansson. Ile Anna wiedziała o Sławku! Gdyby tylko sobie to uświadomił, musiałby poczuć strach. Ale na razie koncentrował się na ruchaniu. Policjantka nie lubiła tej pozycji, ale dochodziła. Dochodziła nieomal zawsze i wszędzie. Lało się z niej i krzyczała. Musiała przyznać, że taki seks odkryła dopiero przy komisarzu. I to też była smycz, na której ją trzymał. Poczuła, że w środku przechodzi ją fala zimna i zrozumiała, że zdjął prezerwatywę, nim w nią wszedł. Nie chciało jej się na to złościć. Odpływała. Brutalnie wyciągnął spod jej głowy małą poduszkę i ułożył na niej, niby na talerzu, jej pośladki. Zaczął Annę lizać. Spijał sam siebie. Nie żeby ona sama, w innych sytuacjach, przepadała za smakiem jego spermy. Zresztą na ogół nie miał wytrysku przy oralu, a jeśli już, to wycofywał się i tryskał na jej włosy albo piersi. Tego akurat nie rozumiała. Wbiła pięty w łóżko. Uniosła miednicę, ale przytrzymał ją ręką. Anna znowu była, a jednak zniknęła.