Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
45 страница из 114
– A tamta policjantka… mówiła coś? Na przykład, że źle zrobiliśmy? – martwił się Kupka.
– My? Niby czemu? – zdziwił się Zounar. Techniczni rozmawiali szeptem, ale siedzący nieopodal Erik słyszał każde słowo.
– Że ją tak puściliśmy. Samą.
– Przecież proponowałem, że wezwę pogotowie. A ona, że nie, że chce się tylko przewietrzyć. Nawet chciałeś z nią iść, ale spuściła cię na drzewo. I to dość bezceremonialnie, pamiętasz?
– Nie powinienem był jej słuchać – mruczał niepocieszony Kupka. – Mam wyrzuty sumienia. Może gdybym z nią poszedł…
– E tam, po cholerę takie gdybanie. Wyrzuty to głupota, młody, to się u psychiatry leczy.
W głosie Zounara była cierpliwość i troska, którymi to cechami wykazywał się wobec młodszego kolegi od pierwszego dnia jego pracy. Pomógł mu się zadomowić. Erik był za to wdzięczny Zounarowi, bo to on polecił Kupkę na stanowisko drugiego technicznego. Gdyby się nie sprawdził lub gdyby reszta go nie polubiła, Erik musiałby świecić za niego oczami.
– Wciąż nie rozumiem, co się właściwie stało – ciągnął Kupka, teraz jakby poirytowany. – Czy ktoś w ogóle zamierza nas poinformować?