Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
50 страница из 114
– Powiesz mi coś więcej o prywatnej relacji ofiary z twoim… – Marián urwał.
– Po to do ciebie dzwoniłam. – Šotolová przestała maszerować w tę i z powrotem i znów usiadła obok Holiny. Z bliska jej wyczerpanie było jeszcze bardziej widoczne, przebijało się przez resztki wczorajszego makijażu, pogłębiało zmarszczki wokół ust, spowijało twarz bladą szarością. Nie było śladu po kobiecie ze stali, obok Mariána siedziała teraz nieznajoma, krucha istota, którą łatwo zranić.
– Chciałam pogadać, bo za kilka dni przyniosą ci na biurko zeznania znajomych Simona i Olgi. Kiedy będziesz je czytał, pamiętaj, że muzykom nie brak fantazji. Pewnie znajdziesz tam niejedną sensację, co nieco może nawet trącić powieścią grozy. Ja, jak wiesz, zwykle trzymam się faktów. Dlatego chcę ci najpierw nakreślić własny obraz całej tej szamotaniny.
– Szamotaniny?
– Zgadza się. Chyba tak można było nazwać ich związek. I to od samego początku. Weźmy akcję z psem. Olga miała pitbulla, którego darzyła miłością, tyle że on nie darzył miłością Simona. Raz go chapnął, więc Simon chciał, żeby Olga pozbyła się psa. Ona oczywiście odmówiła, więc Simon, w obecności połowy orkiestry, wrzasnął: „Już ja załatwię tego skurczybyka”. Ktoś zapewne zaznajomi cię z tą historyjką.