Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
46 страница из 114
– Niby o czym? Brandejsová nie żyje. Zamordowano ją.
– W jaki sposób?
– A coś ty taki łasy na szczegóły? Mniej wiesz, lepiej śpisz. Jak sobie pomyślę, że kiedy w sali Dvořáka trwały owacje na stojąco, kilka metrów dalej jakiś zbir…
– Czemu od razu zakładasz, że zbir? Moim skromnym zdaniem załatwił ją ktoś z branży! – wzburzony Kupka podniósł głos, kilka głów odwróciło się w jego stronę. Erik ani drgnął.
– Przymknij się – zdenerwował się Zounar.
– No co, naprawdę tak uważam – bronił się Kupka, już szeptem. – To, że ktoś jest artystą, jeszcze nie oznacza, że nie może…
– Chodźmy zapalić. – Zounar napił się espresso, które przyniosła Johanka, i wstał. Podnosząc się, zerknął na Erika i chociaż szybko odwrócił wzrok, a może właśnie dlatego, Erik znów poczuł niepokój. Zounar prawdopodobnie za dużo wiedział. Raz wpadli na niego na placu Karola, kiedy szli z Olgą do jej mieszkania. Nie wyglądali wprawdzie jak para (Oldze czasami zdarzało się spontanicznie objąć Erika na ulicy, czule poczochrać mu włosy czy w inny sposób okazać, co ich łączy), po prostu szli obok siebie, nic więcej, ale Zounar i tak mógł poskładać to sobie w całość z innymi drobnymi sygnałami. Od tamtej pory Erik miał się przed nim na baczności. A teraz czuł jeszcze większy lęk. Mógł porozmawiać z nim w cztery oczy, ale nie chciał, żeby Zounar trzymał go potem w garści. Chyba wolał postawić wszystko na jedną kartę i opowiedzieć młodemu podkomisarzowi o swoim liaison z Olgą. Liaison… dokładnie tego słowa użyje! Wypowie je z francuskim akcentem, by podkreślić, jak lekka i niezobowiązująca była ich relacja. Może choć trochę złagodzi w ten sposób podejrzenie, które padnie na niego z niewątpliwą pomocą Dragouna. Bo że padnie, był pewien. I to najpóźniej podczas przeszukania mieszkania Olgi.