Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
65 страница из 114
– Wild Four?
– Tak, to kwartet, grają w nim muzycy z różnych krajów. Nasza Olcia była wśród nich.
– Nie nazywaj jej tak – obruszył się Marián.
– Czemu?
– To niekulturalne. Byliście na ty? Piłeś z nią czy jak?
– Skąd, w życiu nie wdziałem jej na oczy.
– Właśnie. To nie fair wyrażać się tak poufale o ludziach tylko dlatego, że grzebiemy przy ich śmierci – szedł w zaparte Holina, choć w jego głowie rozlegał się krzyk: Nędzny hipokryto! Masz czelność prawić kazania o kulturze facetowi, któremu posuwasz żonę? Sam się prosisz o łomot… Mimo woli zerknął na Rosťę. Barczysty gość. Ręce musiały mu po wypadku w pewnym sensie zastąpić nogi, regularnie ćwiczył, czego dowodziły leżące w rogu pokoju hantle i cała górna połowa jego ciała. Pod koszulką rysowała się rzeźba, której nie powstydziłby się kulturysta. Rosťa w zadumie wpatrywał się w paskudną komunistyczną kładkę za oknem, a Mariána nagle ogarnęło przeświadczenie, że on wie. O wszystkim. Nie tylko o tym, że spędzili z Sabiną wspólny tydzień na Słowacji, ale też o celu tej wyprawy. Spanikowany zaczął sobie wyobrażać, co by zrobił, gdyby Rosťa chwycił go teraz jedną z potężnych łap, a drugą zaczął okładać. Oddałby mu? Biłby się z niepełnosprawnym?