Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
62 страница из 114
Za uchylonymi drzwiami dojrzał Malovaną. Flecistka najwyraźniej skończyła zeznawać. Teraz kolej na Kupkę, a po młodszym woźnym zapewne wezmą w obroty jego. Nagle zrozumiał, że tego nie zniesie. Potrzebował czasu. Postanowił zrobić to, co robił w każdej niewygodnej sytuacji.
– Niezły burdel – oświadczył Marián po chwili kartkowania notatek.
Gabinet Rosti Bora znajdował się na parterze, naprzeciwko stołówki. Karoch przydzielił mu to pomieszczenie, bo można było do niego wygodnie wjechać wózkiem inwalidzkim. Wysoki hangar, którego nigdy nie dało się do końca ogrzać zimą i w którym względny spokój panował jedynie o świcie przed otwarciem kantyny i wieczorem, po jej zamknięciu. Jeszcze niedawno mieściło się tu archiwum, ale że zdigitalizowano większą część akt, zwolniła się masa miejsca. Kiedy Marián pracował z Rosťą, spędzał w tym pokoju więcej czasu niż w swoim gabinecie piętro wyżej. Ale nie czuł się tu dobrze. Chodziło nie tyle o pomieszczenie, ile o stosunek Mariána do Rosti. A dokładniej do jego żony.