Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
68 страница из 114
– A, to już wiem, czemu powiedziałeś „niezły burdel” – zarechotał Rosťa. Od pisma Šotolovej bardziej czytelne było nawet pismo rongorongo, niemniej Marián miał już pewną praktykę w rozszyfrowywaniu jej bazgrołów.
– Konopacka była wczoraj w Rudolfinum. Wpadła odwiedzić znajomych. Przed koncertem widziała się z Brandejsovą w „Podkowach”. To taki klub, na dole, przy garderobach, przesiadują tam muzycy i personel. Brandejsová miała w nim urządzać przyjęcie po koncercie, ale plan wziął w łeb, bo organizatorka, jak to ujęła Lída, uległa sublimacji. Prócz tego cała zadyma z Dragounem. Nikt nie był w imprezowym nastroju.
– Jaka zadyma? Co za Dragoun?
Marián przysunął sobie krzesło, żeby lepiej widzieć monitor. Nagranie wciąż leciało, stylowy barok i nowoczesne brzmienie tworzyły odświeżający dla zmysłów miks. Brandejsová miała na sobie suknię bez rękawów. Wysoko upięła gęste, jasne włosy, uwydatniając piękne ramiona i łabędzią szyję. Stała przed lustrem, którego zdobiona rama potęgowała wrażenie, jakie robiła ta kobieta – wyglądała jak drogocenny obraz. Marián podejrzewał, że kiedy zajrzy do jej horoskopu, znajdzie tam Wenus w Lwie.