Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
73 страница из 114
Diviš pokręcił głową.
– Wyglądają wspaniale, ale po pięciu knedlikach…
– Coś słodkiego z chęcią, nawet bez obiadku – przerwał Marián, który niepostrzeżenie wśliznął się na salę. Nie łudził się, że szefowa zaszczyci go ciepłym daniem, jak swojego pupilka Diviša, ale że z głodu ssało go w żołądku, brał, co jest. Łapczywie chwycił talerz pączków i skierował się do wyjścia. – Na zeszyt – rzucił przez ramię.
Dziesięć minut później znów siedział w gabinecie Rosti, gapił się na betonową kładkę za oknem (teraz, kiedy sobie podjadł, była jakby mniej paskudna), słuchał raportu czytanego przez Diviša, stukotu Rosti w klawiaturę i miał wrażenie, że ten świat nie jest taki zły. Choć dla niektórych bywa.
– Zmarła między drugą a trzecią nad ranem. Podejrzenie śmierci z powodu zatrucia. Na razie bez rozpoznania trucizny – Diviš przerwał czytanie i dodał od siebie: – Jestem pewien, że Léblová ma asa w rękawie, ale da nam znać dopiero po wynikach badań toksykologicznych. Wiemy na pewno, że Brandejsová, póki mogła utrzymać się na nogach, próbowała wydostać się z budynku.