Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
27 страница из 116
Pomyśleć, że ten dom wygląda jak każdy inny.
Eira wjechała na posesję i zatrzymała samochód.
Stał tam prosty drewniany budynek mieszkalny, jakich były tutaj tysiące. Chłostany przez deszcze i wiatr, noszący ślady ciężkiej pracy, która już nie wystarczała. Czerwona niegdyś farba miała teraz szarawy odcień, a z pomalowanych dawno temu na biało narożników odchodziła wielkimi płatami.
– Może się okazać, że to nic poważnego – powiedziała. – Sven Hagström mógł umrzeć naturalną śmiercią.
Przy stercie kamieni po drugiej stronie drogi zebrała się grupka gapiów. Para młodych ludzi, na oko trzydziestolatków, może trochę młodszych. Byli ubrani jak letnicy, trochę za dużo białego i trochę zbyt kosztownie. Kobieta siedziała na dużym głazie, a mężczyzna stał tak blisko niej, że było jasne, iż łączy ich intymna relacja. Kilka metrów dalej dreptał w miejscu starszy mężczyzna w bluzie polarowej i spodniach zsuwających się na biodra. Przebierał nogami, jakby mu się śpieszyło. Musiał być tutejszy.
Kawałek dalej, na podjeździe przy garażu stał czarny amerykański samochód, prawdziwy klasyk. Za kierownicą siedział potężny mężczyzna, odchylał się lekko w tył. Wyglądał, jakby spał.