Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
29 страница из 116
Poprosił Olofa, żeby cofnął się autem pod garaż i zaczekał z nim na policję.
– Muszę przyznać, że dość nieprzyjemnie było tu tak sterczeć, ale dyżurny kazał mi zostać na miejscu, więc tak zrobiłem. Chociaż strasznie długo to trwało. – Patrik spojrzał wymownie na zegarek, by jeszcze dobitniej zaznaczyć, co myśli o tempie policyjnych działań.
Eira mogła mu powiedzieć o całych dwóch radiowozach mających za zadanie patrolować teren rozciągający się od morza aż po góry, od Härnösand na południu i granic Jämtlandii na północy. Mogła poinformować go o tysiącach wyjeżdżonych kilometrów i konieczności skoncentrowania wszystkich sił na dzisiejszy wieczór, bo mieli przed sobą noc świętojańską, która była zresztą jedyną okazją w roku, gdy do Härnösand ściągano policyjny śmigłowiec, bo dotarcie do imprezowiczów w Junsele i jednocześnie w Norrfällsviken było zwyczajnie niemożliwe.
– Czyli nikt z państwa nie wchodził do domu? – zapytała.
Zapewniono ją, że nie.
Ubrana w powłóczystą sukienkę Sofi Nydalen dołączyła do towarzystwa trochę później. Przyniosła Patrikowi kanapki i kawę, żeby nie sterczał tam z żołądkiem burczącym z głodu, przed joggingiem nigdy nie jadał śniadania. W jej mowie nie dało się wyróżnić subtelnych, melodyjnych naleciałości tutejszego dialektu. Wyjaśniła, że pochodzi ze Sztokholmu, ale kochała te okolice. Nie bała się ani ciszy, ani odosobnienia, przeciwnie, wszystko to napawało ją spokojem. Prawie całe wakacje spędzali w gospodarstwie teściów, gdzie dorastał Patrik, nie było w tym miejscu nic szczególnego, ale panował tu swojski klimat. Teściowie cieszyli się dobrym zdrowiem i nie brakowało im energii. Na lato przenosili się do chatki służącej niegdyś do wypieku chleba, bo chcieli zapewnić rodzinie syna więcej miejsca. Teraz, dzięki Bogu, byli z dziećmi nad morzem. Zakończywszy swoją opowieść, Sofi bezwiednie poszukała dłoni męża.