Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
37 страница из 116
– O kurwa! – August rzucił się do drzwi i wybiegł z domu.
Eira dogoniła go na ganku. Olof Hagström nie siedział już w samochodzie. Drzwi po stronie kierowcy były otwarte na oścież.
– Nie widziałem, żeby wysiadał – wysapał August. – Zorientowałem się tylko, że auto jest puste. Ale nie mógł uciec za daleko, nie przy jego gabarytach.
Czyż nie kazali sąsiadom wrócić do domu? W każdym razie Kjell Strinnevik nie zastosował się do polecenia i powinni mu byli za to podziękować. Stał kawałek dalej na drodze i pokazywał na las, w stronę rzeki.
– Tam poszedł?
– Powiedział, że musi się wysikać.
Eira i August okrążyli dom, każde z innej strony. Nigdzie nie było widać Olofa Hagströma. Kawałek za budynkiem zaczynała się stroma skalna skarpa. Las za nią był gęsty i mienił się jasną zielenią. Rósł w miejscu, w którym przed około dwudziestu laty przeprowadzono wycinkę drzew, i zaczynał się gęstwiną wierzbówek i dzikich malin. Eira zadzwoniła po wsparcie, po czym oboje puścili się biegiem najbliższą ścieżką prowadzącą w dół zbocza. Poruszali się najszybciej, jak mogli, mijając slalomem krzaki dzikiej róży i inne zarośla.