Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
48 страница из 116
– Halo? Czy ktoś jest w ogrodzie?
Te słowa nie dawały mu spokoju. Głosy wnikały do celi i przewiercały czaszkę, szczególnie jeden, należący do tej kobiety. Natrętny i poirytowany, jakby próbował wydrążyć w nim dziurę.
Dogrzebać się do czegoś, co nie było jej zasranym interesem.
Czy ma pan w związku z tym coś do powiedzenia?
Bla, bla, bla.
Olof chodził od ściany do ściany, pięć kroków w jedną, pięć kroków w drugą stronę. Nie był niczym więcej jak zwierzęciem w klatce. Zupełnie jakby nagle cofnął się czas i znów działo się to, co wtedy, chociaż minęło już tak dużo czasu. Miał wówczas więcej przestrzeni do dyspozycji niż jeden ciasny pokój, bo młodzież zamykali w innych miejscach, ale w praktyce wychodziło na to samo. Był uwięziony. Lunch i kolację dostał na tacce przez drzwi. Jedzenie było w porządku, befsztyk z sosem i ziemniaki. Ale brakowało mu powietrza i w celi było tak duszno, że pocił się bardziej niż zwykle. Dziura, z której kazali mu brać wodę do picia, śmierdziała szczynami. Chcieli, żeby je pił. I próbowali mu wmówić, że zabił własnego ojca.