Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
7 страница из 116
To spojrzenie, jakie mu posłała, wchodząc na ścieżkę. Czy uśmiechnęła się do niego w wyjątkowy sposób? Przywołała go skinieniem dłoni? Chodź, Olofie, chodź! Czy naprawdę mówiła to do niego?
Potem słychać ich głosy, czuć benzynę z podrasowanych motorynek i odstraszający komary papierosowy dym.
Ej, Olof, już prawie zaliczyłeś! No idź za nią! Lina nie jest jakąś cnotką. No weź, przecież widzisz, że ma ochotę. Słuchajcie, a może on jest pedałem? No powiedz, Olof, całowałeś się kiedyś z dziewczyną czy dostajesz tylko buziaki od mamy?
No weź, Olof. Nigdy tego nie robiłeś, co nie? Musisz szybko wsadzić łapę pod bluzkę, właśnie o to chodzi, trzeba je trochę podniecić, zanim zaczną się zastanawiać.
Słyszy ich w głowie nawet wtedy, kiedy idzie ścieżką. Widzi w oddali powiewającą na wietrze spódnicę. Między gałęziami połyskuje żółty zapinany sweter.
Lina.
Ramiona gładkie jak jedwab. Roześmiana, pachnąca pokrzywami, w których stała do połowy łydek, chmara komarów i pieprzonych gzów, krew na jej przedramieniu, w miejscu, w którym udało mu się zabić jednego, pac, a potem znów jej śmiech, dzięki, Olof, prawdziwy z ciebie bohater. A potem jej usta, bardzo blisko. Muszą być miękkie jak mech, wyobraża sobie, jak się w nich zapada, jak wciąga go przyjemna wilgoć. Pakuj język do środka, zanim zacznie gadać, mówią dalej w jego głowie, niektóre przegadałyby całą noc, ale uważaj, tak będziesz tylko kumplem, wpychaj łapę do cycków, szczyp je i macaj, lubią też, kiedy im się possie trochę sutki, i jeśli ci się to uda, gwarantuję ci, chłopie, jesteś w domu, ale nie wolno się wahać, dziewczyny pakują sobie do głów te pierdoły, że muszą się opierać i odmawiać, chociaż są mokre i napalone i tylko o tym marzą, ale nie można tak po prostu chamsko wpychać kutasa, tylko trzeba to robić po ichniemu. Najpierw wjeżdżasz palcami, bawisz się chwilę piczką, a potem masz już wolną drogę i posuwasz, ile fabryka dała. Kapujesz?