Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
11 страница из 116
W następnej chwili zobaczył wodę wydostającą się z łazienki. Przelewała się przez próg, wsiąkała w dywaniki i zbierała się w małe jeziorka na brązowym linoleum.
Okienko nad zamkiem do drzwi było białe, a nie czerwone, jak wówczas, gdy od środka było zamknięte. Kiedyś Olof zamykał się tam ze swoimi komiksami, musiał tak robić, mając starszą siostrę, która dobijała się bezustannie i wrzeszczała, że chce skorzystać.
Otworzył drzwi, a jego stopy zalała fala wody.
Wraz z nią wypłynęły gąbka kąpielowa, włosy, brud i wypłukane z kątów martwe muchy. Pasiasta zasłonka w prysznicu była zaciągnięta. Olof wszedł do środka, czując, jak zimna woda przesiąka mu do butów. Zanim wyjedzie, może przynajmniej spróbować zakręcić wodę, żeby dom nie popadł w całkowitą ruinę. Odsunął zasłonkę.
Za nią siedział człowiek. Skulone, zapadnięte ciało tkwiące na dziwacznym krzesełku. Olof rozumiał i jednocześnie nie pojmował, co się stało. Stary po prostu tam siedział, pochylony, jakby zawisł w powietrzu, tak blady, że zdawał się całkiem biały. Promienie słońca dobijające się przez okno sprawiały, że skóra starego lśniła i mieniła się kolorami, jak rybia łuska. Do czaszki kleiły się pasma rzadkich włosów. Olof zebrał się w sobie, zrobił krok w przód, sięgnął do kurka i z prysznica wreszcie przestała pryskać woda.