Читать книгу Afekt онлайн
128 страница из 145
Zatrzymał się i oparł o klejącą się balustradę. Zrobił wszystko, by nie dać po sobie poznać, w jak głębokim szoku się znajduje.
– Przysięgam, Zordon – mruknęła. – Wrzucę go do wora, a wór do jeziora.
– Co? Kogo?
– Halskiego.
Nie takiej reakcji się spodziewał. Po tym, czego się dowiedziała i co zobaczyła, raczej nie powinno jej być do śmiechu.
– O czym ty mówisz?
– O tym, że Mirek ma dość dobre alibi.
– Ale zdjęcie…
– Trzeba będzie dać je do badania, bo wygląda na to, że może być zmontowane – ucięła Joanna. – Wziąłeś je od Aśkanny?
Właściwie była to ostatnia rzecz, o której myślał.
– Nie – odparł. – I wątpię, żeby mi się udało. Dość szybko uświadomiła sobie, że nie powinna w ogóle nam tego pokazywać.
Chyłka zaklęła cicho.
– Wyciągnąłeś z niej coś więcej?
– Nic.
– To co tam robiłeś tyle czasu?
Oryński nabrał tchu, nie mając pojęcia, jak odpowiedzieć. Wyjawienie wszystkiego, co przed momentem usłyszał, wydawało mu się najgorszym z możliwych pomysłów.
Kurwa mać, miał syna. Asia wpuściła go do jego pokoju, pokazała mu jego zdjęcia. Już na pierwszy rzut oka widać było fizyczne podobieństwo.