Читать книгу Afekt онлайн
135 страница из 145
– Potrzebujemy przysługi w słusznej sprawie – oznajmiła Joanna.
– Jakiej?
– Trzeba sprawdzić, czy potencjalny pedofil nie jest aby niepotencjalny.
– Jezu… – jęknął Kormak. – W co się znowu władowaliście?
Chyłka posłała Oryńskiemu krótkie spojrzenie, jakby to jego chciała o to zapytać. Po raz kolejny poczuł, że go przejrzała.
– Zordon wyśle ci wszystko mailem – powiedziała.
– O ile nie jesteś zajęty – dodał Kordian.
Od upadku Żelaznego & McVaya chudzielec pracował w firmie zajmującej się developmentem oprogramowania dla jednego z większych banków. Utyskiwał na robotę mniej więcej tak jak Chyłka, w dodatku nie udało mu się wynegocjować choćby w połowie tak dobrych warunków, jak w kancelarii.
Koniec końców pieniądze, które w KMK zarabiał Kordian, szły w tej chwili po części na fundusz dla przyjaciela, a po części na spłatę zobowiązań finansowych Chyłki. Nie zostawało wiele, więc mimo usilnych nacisków Joanny wciąż nie zamienił daihatsu na coś, czym nie byłoby wstyd jeździć. Żółte YRV stało w garażu przy Argentyńskiej właściwie nieużywane, a Kormak twierdził, że czuje pełną solidarność z samochodem.