Читать книгу Balsamistka онлайн
41 страница из 73
Amelia patrzyła na niego współczująco. Podobne obrazki widziała nie raz. Wiedziała doskonale, że dziecko w sercu rodzica umiera długo, o ile w ogóle kiedykolwiek umrze.
– Policja mówi, że ona przez te dwa tygodnie żyła, że zabił ją na samym końcu… – przerwał, nie mógł mówić dalej, ściśnięcie gardła odbierało mu głos aż do chwili, gdy rozpacz zamieniła się w gniew. – Ten zboczeniec! Skurwiel! Cholerny morderca! Zrobię wszystko, żeby go dopaść! Wszystko!
– Spokojnie – nagle odezwała się Beata bladym, ledwie słyszalnym szeptem i złapała męża za rękę. – Spokojnie – powtórzyła i zwróciła się do Amelii: – Jest pani taka miła. Jeśli mojej córki ma dotykać obca osoba, dobrze, że to pani.
Zapadła cisza. Cezary ocierał łzy. Jego plecy drżały. Amelia i matka zamordowanej dziewczyny przez kilka chwil patrzyły sobie prosto w oczy.
– Zobaczy pani córkę taką, jaką ma pani teraz przed oczami i jaką zawsze chce pani pamiętać. Obiecuję – zapewniła ją Amelia. – Ale do tego czasu będę ją widzieć tylko ja. Takie mam zasady.