Читать книгу Balsamistka онлайн
7 страница из 73
– Proszę wrócić do przedziałów! – Daniel nagle się otrząsnął i nakazał pasażerom. – Zaraz ruszamy!
– Trzeba zadzwonić na policję… – odezwał się kierownik pociągu.
– Krzysiek, zaczekaj… – wykrztusił Daniel i czując, że dłużej nie powstrzyma mdłości, schował się po drugiej stronie lokomotywy, gdzie zwymiotował.
– Jesteś zielony. – Kierownik popatrzył z przestrachem na Daniela, gdy ten wrócił i odgarnął z czoła włosy.
– To nic – Machnął ręką Daniel. – Zaraz przejdzie.
– Dzwonię na komisariat. – Kierownik sięgnął po telefon. – Trzeba też zawiadomić dyspozytora.
– Tak, tak… Właściwie… Poczekaj…
– Na co? – Kierownik zerknął na worek i rękę, czując, że serce podchodzi mu do gardła.
– Nie wiem… Zaraz, poczekaj…
– Przecież tam są zwłoki. Widzi pan? Stało się coś złego – wyszeptał młody konduktor z przestrachem. – Panie Danielu?
Daniel sięgnął po komórkę i mruknął:
– Dobra, ja zadzwonię. Na policję.
O wiele łatwiej byłoby nie mówić nikomu, nie zawiadamiać, odsunąć worek na bok i wyruszyć w podróż do Warszawy zgodnie z planem. Worek znalazłby ktoś inny i to nie on musiałby zeznawać za chwilę policjantom.