Читать книгу Łowca cieni онлайн
118 страница из 128
– A niech to szlag! – rzuca Britt-Marie i zrywa się na równe nogi. Nerwowo poprawia sukienkę i odgarnia grzywkę.
Rybäck szybko przesiada się na swoje krzesło, nie mówiąc ani słowa.
– Pewnie sobie pomyślał, że… – bąka Britt-Marie i zajmuje miejsce za biurkiem. – Co zrobimy?
– Przecież to stało się zupełnie niechcący – odzywa się Rybäck lekkim tonem, zerkając na jej nowe buty, jednak również on wygląda na zakłopotanego. Jego blada cera między piegami przybiera barwę żurawiny z jej śniadaniowej owsianki, a spojrzenie błądzi między nią a oknem.
– Tylko że on tego nie wie – mówi Britt-Marie.
– Raczej nie powinniśmy mu nic wyjaśniać, bo wtedy sytuacja zrobi się jeszcze…
Drzwi otwierają się znowu i Fagerberg wchodzi po raz drugi. Jeśli nawet jest wzburzony, to nie daje tego po sobie poznać, jego twarz bowiem jest równie kamienna i surowa jak zawsze. Spogląda na stertę kartek leżącą przy jej maszynie do pisania.
„ELSIE
Sztokholm, luty 1944”.
– Co to jest? – cedzi przez zęby.
– Nic – odpowiada Britt-Marie, natychmiast zbiera plik papierów i wpycha go do swojej torby.