Читать книгу Łowca cieni онлайн
95 страница из 128
– Nie.
Yvonne przymyka oczy i milczy przez dłuższą chwilę, Britt-Marie stwierdza w duchu, że kobieta sprawia wrażenie niezwykle spokojnej.
Przypuszcza, że to skutek tych wszystkich lekarstw, którymi ją faszerują. Jest przekonana, że ona raczej nie byłaby w stanie opowiadać o czymś tak przerażającym, kompletnie by się załamała.
– A w sklepie?
Yvonne powoli kręci obandażowaną głową.
– Nie. To był całkiem zwyczajny dzień.
Znowu milknie.
– Mój ostatni zwyczajny dzień – dodaje szeptem, a Britt-Marie dostrzega samotną łzę toczącą się po sinym policzku.
Zapada cisza.
Twarz kobiety się odpręża, a oddech staje się głębszy. Czyżby zasnęła?
– Chociaż – odzywa się po chwili.
– Tak?
– Był ktoś, jakiś mężczyzna stał w parku, kiedy wieczorem wyjrzałam przez okno. Zanim położyłam się spać.
– Mężczyzna? Co robił? – pyta Britt-Marie.
– Po prostu stał całkiem nieruchomo koło rzeźby i patrzył w moje okno.
– Jak wyglądał?
– Trudno było zobaczyć. Zdaje się, że miał ciemny płaszcz. Więcej nie widziałam. Chyba pani nie myśli, że…